Szkoła Misyjna
Nauka - informacje
Relacja z ostatniego
wyjazdu
Szkoła Misyjna im. Pawła Apostoła
E-Mail: biuro@szkola-misyjna.org
 
Foto relacja z ostatniego wyjazdu
im. Pawła Apostoła
MOŁDAWIA (GAGAUZJA)
15 - 30.08.2015
Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody...
Pożegnanie w w Kościele w Nowej Hucie, naszych zespołów wyjeżdżających do Gagauzji.
Niestety w Kiszyniowie, tylko 150 km od celu nasz bus zepsuł się.
Na początek naszego pobytu w Gagauzji zorganizowaliśmy spotkania dla dzieci. Była zabawa, gry, zajęcia plastyczne i spotkania ze Słowem Bożym! Dzieci często są pod opieką schorowanych babć i dziadków, bo rodzice są w pracy w Moskwie (mężczyźni) lub Turcji (kobiety). W rzeczywistości więc niektóre są w ogóle bez opieki :-(
Pomagaliśmy mieszkańcom w różnorakiej pracy: z kurczakami, na gospodarstwie,
w winnicy... To było okazanie miłości Chrystusowej i okazja, aby opowiedzieć o Chrystusie i Jego ofierze za nas!
Z żywnością, modlitwą i Dobrą Nowiną odwiedzaliśmy osoby starsze, chore i kalekie.
Pożegnalna kolacja z mieszkańcami wioski i dyplom podziękowania od sióstr.
W drodze powrotnej spotkanie z panem ambasadorem i jego żoną. Dziękujemy za słowa zachęty do służenia ludziom i Bogu!
Przymusową przerwę na inny bus większość z nas wykorzystała na drzemkę na ulicy - co okazało się dużą sensacją dla osób przejeżdżających obok :-)
   „Po, co ja tu jestem, Panie?” - to odwieczne pytanie… To chyba takie pytanie, którego nigdy zadawać nie przestanę. Przez dwa tygodnie w Joltai, codziennie budziło się ono razem ze mną. Będąc tam nie dostałam odpowiedzi. Jednak po powrocie zobaczyłam, jak wiele nauczył mnie ten wyjazd - pobyt w miejscu, w którym nie chciałam być.
   Dostrzegłam po raz kolejny, jak cenny jest czas! Dwa tygodnie, by ratować ginących w Joltai. Tylko kilkadziesiąt lat życie (jeśli Pan Bóg tak zechce), by ratować ludzi idących na zatracenie, bez Boga, na świecie.
   Doceniłam bliskich i mój lokalny kościół oraz przyjaciół, trwających w Panu. Zobaczyłam, jak wielkie znaczenie ma to, że pamiętacie o mnie, gdy jestem daleko. Nigdy tak na to nie patrzyłam. I proszę, to zapamiętaj - każde Twój sms, list, e-mail ma znaczenie dla misjonarza, który zmaga się z głoszeniem Ewangelii w innej kulturze. Nie ważne, czy jestem 2 tys. km od Polski, czy będę 10 tys. km stąd.
   Jednak to, co było największym i najcięższym doświadczeniem to uczucie tego bólu, który nosisz w sercu, widząc swoją bezradność. Kiedy chcesz działać, pomóc, ratować - a ten, kto ginie nie zawsze chce złapać za Bożą dłoń ocalenia…
   Przez całe te dwa tygodnie towarzyszyło mi Słowo, którym Pan obdarował mnie przed przyjazdem: „Lecz jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona ewangelia, tak mówimy, nie aby się ludziom podobać, lecz Bogu, który bada nasze serca”
I Tes 2,4.

Natalia
Podziękowanie od pani dyrektor szkoły za pomoc finansową na posiłki
dla dzieci z biednych rodzin.
   W końcu rozbite szyby (w samochodzie i w kaplicy, gdzie mieszkaliśmy) przyniosły raczej korzyść :-)  Wiele osób było oburzonych na tych, którzy to zrobili. Cała wioska dyskutowała - czy jesteśmy dobrzy, czy źli! Mam nadzieję, że nasze dzieła świadczą o nas i Bóg też będzie potwierdzał nasze świadectwo.
    W zasadzie od początku odwiedzaliśmy chorych, kalekich i starszych z modlitwą i błogosławieństwem w postaci czegoś do jedzenia. Już na następny dzień Oksana zabrała nas (mnie i Grzegorza) do Stiopy (byłego stróża szkoły - 4 lata temu poznałem go). Cztery miesiące temu przeżył zawał - miał paraliż, ale Bóg dał mu łaskę - już chodzi i mówi. Głosiliśmy i modliliśmy się za niego. Nie był gotowy zaufać Jezusowi. Objąłem go. Był spięty. Żona z początku niechętnie, potem ze łzami w oczach chętnie słuchała. Widać - że żona była naprawdę otwarta!
    Często taka postawa się powtarzała. Nie powinniśmy się więc zrażać, ale modlić się i ufać Bogu! Przecież: „…  tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem.” - Izajasza 55,11.

Robert
   Na wyjazd pojechałem z nastawieniem, że jadę przede wszystkim zobaczyć na czym takie krótkie misje polegają, jak to wygląda z pierwszej osoby i dowiedzieć się, czy tego typu wyjazdy są dla mnie. Kiedy na początku czekaliśmy na informacje o tych, którym możemy pomóc, Bóg zwrócił mi uwagę na to, że są to złe i samolubne pobudki. Zamienił chęć zaspokojenia ciekawości na chęć służenia Bogu. Byłem w Gagauzji dzięki Chrystusowi i dla Niego! Przez to właśnie, że byłem tam ze względu na Chrystusa, byłem tam dla ludzi - nie dla siebie. To było pewne, że coś z wyjazdu wyciągnę, nauczę się, ale nie na tym powinienem się koncentrować.
   Wybrałbym się ponownie i właściwie planuję to zrobić. Jeśli Bóg pozwoli, to z chęcią pojadę znowu do Tomai.

Sebastian